poniedziałek, 9 września 2013

Dożynki! Dozynki! Dożynki!

I po dożynkach. Tona przygotowań, druga tona stresu, zero snu, ale ostatecznie się opłaciło.
Komorowo jako wieś wystawiała swój kramik na dożynkach po raz pierwszy w historii i myślę, że jak na pierwszy raz spisałyśmy się z dziewczynami bezbłędnie. Oczywiście na następny rok będziemy wiedziały już więcej na temat szykowania kramiku i  nie popełnimy tych błędów jakie zdarzyły nam się tym razem, ale w końcu na błędach właśnie się człowiek uczy:)

Przy naszym stoisku można było napić się kawy, zjeść pyszne cisto, skosztować domowego pasztetu (mojej roboty :D ) najeść się żurku albo bigosu. Można było również zakupić domowe przetwory.
Na tą okoliczność zrobiłam tort Komorowa. Oczywiście jak się człowiek stara to nic nie wychodzi, ale cóż zrobić jest jak jest:) Nie obyło się bez wpadek. Najpierw mój mąż niosąc tort uszkodził jego dolny róg, a później tort nie wytrzymał temperatury i zaczął spływać z podstawy. Udało się jednak po podcięciu kartonowego spodu wsadzić go do lodówki i sytuacja chociaż w części została opanowana:)



Na koniec zamieszczam jeszcze kilka zdjęć naszego małego kramiku.




1 komentarz: